Rozumiem, ze chodzi o "Kod..", a nie o ksiązki krytyczne wobec niego.
Więc tak... Wszystko zależy od tego, czego się szuka w ksiązkach (w tym momencie koncentruje się na powieściach) - od tego zależy ocena.
Ja osobiście szukam róznych rzeczy. Czasem mądrości - zrozumienia życia, szukania "przepisu" na zycie, wiedzy o swiecie
Czasem rozrywki, humoru.
Czasem jakiejś otuchy, wzruszenia, podbudowania nadziei, poddania się "dobremu promieniowaniu" (do tego słuzy mi Musierowicz).
"Kod..." wiedzy o swiecie nie dostarczy. Może być tylko testem na rozpoznawanie "kitu".
Może być tylko rozrywką. Kryminałem. Dla mnie ta książka ma znamiona rzemiosła, a nie sztuki.
Zastanawiam się jaki "wzór" możnaby dać na sukces tej ksiązki. Byłyby tam takie rzeczy: "spisek" (wszyscy kochamy spiski), nieoczekiwane zwroty akcji (to lubie szczególnie), przerywanie wątku w najciekawszym momencie (to nie pozwala na rozstanie). Dodałbym jeszcze element dK (dokopac Kościołowi) - mozna zyskać reklamę z wielu ambon (swoją drogą nie wiem jak się zachować wobec takich książek i filmów - głupio milczeć a każde odezwanie sie bedzie zacheta - sam w waszym wieku czytałem w parafialnej gablocie "katolicką ocenę filmów", by wybierać się na te "nie-do-zaakceptowania")
Oczywiście mam jakieś "zgrzytanie zebów", gdy wielu ludzi "łyka" rewelacje Browna, ale czy to jego wina (wszak napisał powiesć), czy poziomu odbiorców - uwierzą we wszystko (zwlaszcza jeśli pokażą w TV).
W "Prawda i fikcja w Kodzie Leonarda da Vinci" autor napisał, ze należy się wielki szacunek dla autora, że miliony ludzi zainteresowły sie dzieki książce początkom chrześcijańtwa i korzeniom swojej kultury. Co nie udało się wielu naukowcom. Ja dodam - i katechetom. I za to autorowi "Kodu..." "pełen szacun".
Rzecz w tym, by to zainteresowanie poszło krok dalej, by było samodzielne badanie, wysiłek myslenia.
Genialny? Dla mnie nie - za grubymi nićmi szyty. Nie umywa się nawet do "Imienia rózy" Umberto Eco. To jest prawdziwy erudyta.
A co do popularności... Doskonale rozumiem potrzebe popularności kogos kto zarabia na chleb. Natomiast lepiej jak cel jest inny - dam dobro, dam prawdę, dam nadzieję. Jeśli przy okazji zyskam popularność to super, ale to nie może być celem samym w sobie.
Co o teorii... Kupy się to nie trzyma. Można nie wierzyć w natchnienie 4 ewangelii, ale nie mozna negować ich obecnosci w kosciele i przyjmowania przez kosciol (w przeciwieństwie do apokryfów). Teoria ewangelicznych matactw Konstatntyna cienka - nawet gdyby chciał cos takiego przeprowadzic... nie da rady. Teoria, ze apokryficzne ewangelie pokazuja bardziej ludzkiego Jezusa nie ma pokrycia w... ewangeliach apokryficznych. Jest dokładnie odwrotnie. Polecam: Prawda i fikcja w Kodzie Leonarda da Vinci (z tym, że na razie pozyczyłem i nawet juz nie pamietam komu) Polecam
Jestem księdzem Diecezji Płockiej. Urodziłem się w 1965 roku w Rypinie.
Nawróciłem się wieczorem 23 sierpnia 1982. Tak jak umiem staram sie służyć Bogu i człowiekowi.
Jak wrażenia po przeczytaniu ksiażki?
OdpowiedzUsuńRozumiem, ze chodzi o "Kod..", a nie o ksiązki krytyczne wobec niego.
OdpowiedzUsuńWięc tak...
Wszystko zależy od tego, czego się szuka w ksiązkach (w tym momencie koncentruje się na powieściach) - od tego zależy ocena.
Ja osobiście szukam róznych rzeczy. Czasem mądrości - zrozumienia życia, szukania "przepisu" na zycie, wiedzy o swiecie
Czasem rozrywki, humoru.
Czasem jakiejś otuchy, wzruszenia, podbudowania nadziei, poddania się "dobremu promieniowaniu" (do tego słuzy mi Musierowicz).
"Kod..." wiedzy o swiecie nie dostarczy. Może być tylko testem na rozpoznawanie "kitu".
Może być tylko rozrywką. Kryminałem.
Dla mnie ta książka ma znamiona rzemiosła, a nie sztuki.
Zastanawiam się jaki "wzór" możnaby dać na sukces tej ksiązki.
Byłyby tam takie rzeczy: "spisek" (wszyscy kochamy spiski), nieoczekiwane zwroty akcji (to lubie szczególnie), przerywanie wątku w najciekawszym momencie (to nie pozwala na rozstanie).
Dodałbym jeszcze element dK (dokopac Kościołowi) - mozna zyskać reklamę z wielu ambon (swoją drogą nie wiem jak się zachować wobec takich książek i filmów - głupio milczeć a każde odezwanie sie bedzie zacheta - sam w waszym wieku czytałem w parafialnej gablocie "katolicką ocenę filmów", by wybierać się na te "nie-do-zaakceptowania")
Oczywiście mam jakieś "zgrzytanie zebów", gdy wielu ludzi "łyka" rewelacje Browna, ale czy to jego wina (wszak napisał powiesć), czy poziomu odbiorców - uwierzą we wszystko (zwlaszcza jeśli pokażą w TV).
W "Prawda i fikcja w Kodzie Leonarda da Vinci" autor napisał, ze należy się wielki szacunek dla autora, że miliony ludzi zainteresowły sie dzieki książce początkom chrześcijańtwa i korzeniom swojej kultury. Co nie udało się wielu naukowcom. Ja dodam - i katechetom. I za to autorowi "Kodu..." "pełen szacun".
Rzecz w tym, by to zainteresowanie poszło krok dalej, by było samodzielne badanie, wysiłek myslenia.
No thriller genialny, nie da się ukryć. A że dotyczy kontrowersyjnego tematu, tylko potęguje popularność.
OdpowiedzUsuńA teorie? Możliwe czy nie?
Genialny? Dla mnie nie - za grubymi nićmi szyty.
OdpowiedzUsuńNie umywa się nawet do "Imienia rózy" Umberto Eco. To jest prawdziwy erudyta.
A co do popularności... Doskonale rozumiem potrzebe popularności kogos kto zarabia na chleb. Natomiast lepiej jak cel jest inny - dam dobro, dam prawdę, dam nadzieję. Jeśli przy okazji zyskam popularność to super, ale to nie może być celem samym w sobie.
Co o teorii... Kupy się to nie trzyma. Można nie wierzyć w natchnienie 4 ewangelii, ale nie mozna negować ich obecnosci w kosciele i przyjmowania przez kosciol (w przeciwieństwie do apokryfów). Teoria ewangelicznych matactw Konstatntyna cienka - nawet gdyby chciał cos takiego przeprowadzic... nie da rady. Teoria, ze apokryficzne ewangelie pokazuja bardziej ludzkiego Jezusa nie ma pokrycia w... ewangeliach apokryficznych. Jest dokładnie odwrotnie.
Polecam: Prawda i fikcja w Kodzie Leonarda da Vinci (z tym, że na razie pozyczyłem i nawet juz nie pamietam komu)
Polecam
A obraz Leonarda? I co z małżeństwem Jezusa? - jak dla mnie możliwe, nie ma jednak niezbitych dowodów.
OdpowiedzUsuńMałżeństwo Jezusa jest możliwe, bo... jest możliwe. Tak jak moje i twoje (twoje generalnie bardziej).
OdpowiedzUsuńFakty jednak temu przeczą. Nie ma ani jednego źródła (łącznie z apokryfami), które mogłyby sugerować, że Jezus był żonaty, czy Magdalena zamężna.
Więc raz jeszcze - udowadnia się istnienie małżeństwa, a nie jego NIE istnienie.