Harry Potter i anime to temat wywołany w komentarzu do poprzedniego wpisu.
Nie wiem, czy jest sens o tym gadać.
Przeczytałem pierwszą część Harrego... po trosze z obowiązku. I co? Znam lepszą literaturę. I tyle. Podobno kolejne części coraz bardziej mroczne, ale... tylko podobno - ja nie wiem.
Co do anime... nic nie powiem, wiąże mi się to z rysunkiem i Japonią i niczym więcej. I nie kojarzy ze sztuką. :)
Natomiast nie ma obecnie czegoś takiego (i chyba dobrze) jak index ksiąg zakazanych. Istnieje coś takiego tylko jak nihil obstat (czy ocena jakiegoś teologa co do katolickości jakiejś teologicznej książki) i imprimatur (zgoda władzy kościelnej na drukowanie czegoś w autorytecie Kościoła).
Czasem Kongregacja Doktryny Wiary wypowie się, że jakiś teolog nie ma wiele wspólnego z nauczaniem kościelnym. Spotkało to w swoim czasie Hansa Kunga.
Nie oznacza to jednak, że nie wolno czytać jego książek. Oznacza tylko, że nie reprezentuje on Kościoła. Nie oznacza to także, że traci pracę, bo dalej został pracownikiem naukowym Uniwersytetu, ale oczywiście nie na Wydziale Teologicznym.
Co do Harrego to wydaje go Media Rodzina. Wydawnictwo... chrześcijańskie. Może nie wprost, ale założone przez amerykańskiego pastora (może byłego, nie wiem dokładnie). Wydawnictwo zarabia mocno na wiadomych powieściach i... wydaje dużo bardzo dobrych książek z dziedziny uzaleznień, psychologii, terapii osób molestowanych seksualnie.
Tak jak nie ma książek zakazanych tak nie ma sztuk zakazanych. Raczej wszystko można wykorzystać na Bożą chwałę i do uprawiania podłości.
niedziela, 10 maja 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz